Są jeszcze rozsądni ludzie w kraju nad Wisłą! Spotykają się kilka razy w tygodniu, niedaleko KPRM - w Trybunale Konstytucyjnym. Cztery dni temu stwierdzili, że jednak, pomimo wszelkich wątpliwości i dywagacji, wolność ludzi jest ważniejsza od tego, czy zabijemy zwierzę w ten czy inny sposób (przepraszam, za tak ordynarny język - nie mogłem się powstrzymać). Vive la liberté!
Sam miałem kiedyś kilku futrzanych przyjaciół. Psa, na którego wolaliśmy Tobi. Tobi uwielbiał zjadać kury sąsiadowi. No i nolens volens wpadł w sidła zasadzki. Sąsiad zastawił na niego w stodole specjalną pułapkę (docelowo była przeznaczona na lisy). Tobi skradając się do jednej z nich nagle padł łupem owej pułapki. Nie przeżył tego starcia. Do dziś pamiętam, jak razem z tatą kopaliśmy dla niego grób na podwórku. Płakałem, prawdziwie płakałem.
Ale… jest jedno ale. Tobi był psem, a nie krową, świnią, kurczakiem, wołem czy czymkolwiek innym, co z definicji żyje tylko po to i jest hodowane tylko po to, by zostać zjedzone. I można się z tym zgadzać lub nie, ale rzeczywistość jest taka, że człowiek panuje nad światem zwierzęcym i robił, robi i będzie robił z nim co tylko mu się podoba. Zastanawiam się dziś: skoro wszyscy obrońcy zwierzęcej godności i uczuć tak zaciekle jej bronią, to czemu są cicho kiedy chodzi o klonowanie zwierząt? „Co pan wiesz, co pan wiesz!”
No i cóż. Śmieszy to, że te same osoby, które są przeciwne zabijaniu zwierząt „W IMIĘ BOGA” (jak to sobie gdzieś tam piszą; ja jednak jestem przekonany, że Bóg może sobie zrobić tyle świnek, krówek ile tylko chce i wcale nie potrzebuje żadnej śmierci - on de facto niczego od nas nie potrzebuje) są równie zaciekłe, jeżeli chodzi o uśmiercanie dzieci w brzuchu matki. Zarżnięcie gardła krowie jest nie ok. Łyżeczkowanie niemowlaka jest ok. Czesiu Niemen pewnie westchnąłby tylko „dziwny jest ten świaaaaaat”. No dziwny. Istotnie dziwny.
Na koniec adekwatna scena z klasyki kina: